Syrop z sosny budzi wielkie zainteresowanie i nic dziwnego, bo to wspaniały naturalny specyfik. Taki syrop przygotowywały dawno temu nasze Prababcie i Babcie. W przednim wpisie, w którym znajdziecie przepis na syrop z młodych pędów sosny, pisałam już o jego właściwościach i klasycznym sposobie przygotowania syropu. Zapraszam do zajrzenia tam i przeczytania no i oczywiście skorzystania z tego przepisu. Przepis na klasyczny syrop z pędów sosny moim zdaniem jest najlepszy, ponieważ przygotowany jest "na surowo". Na surowo, czyli w modnym trendzie RAW co daje nam pewność, że wszystkie najważniejsze składniki pozostają w syropie.
Przejdź do:
🥘 Składniki
- 1 kg pędów sosny powinny mieć długość między 9, a 12 cm długości
- 1 kg cukru
Dodatkowo
- sokownik
- butelki lub słoiki z zakrętkami - wyparz
🔪 Instrukcje
- Pędy sosny rozdrobnić, ja po prostu połamałam je na drobniejsze kawałki. Pędy ułożyć warstwowo w środkowej części garnka przesypując cukrem.
- Napełnić dolną część garnka wodą, postawić na nim pozostałe części garnka, przykryć pokrywką, postawić na ogień.
- Teraz pozostaje czekać, aż sok zbierze się w części garnka z rurką, to może potrwać około 45 minut, w razie potrzeby dolejcie wodę do dolnej części garnka.
- Gotowy sok zlać do szklanych butelek/ słoików, zakręcić. Po wystudzeniu butelki/słoiki przechowywać w chłodnym i ciemnym miejscu.
🍯 Jak najłatwiej przygotować syrop?
W komentarzach pojawiają się pytania dotyczące różnych problemów z przygotowaniem syropu z pędów. Postaram się odpowiedzieć na najczęstsze z nich.
Nie! Wyciskarka ślimakowa czy też sokowirówka nie nadają się do pozyskania cennego syropu! Zrobiłam próbę w wyciskarce ślimakowej i sokowirówce. Świeże pędy przeciśnięte w tego typu sprzętach, a właściwie sok pozyskany z nich jest niejadalny, gorzki! Co najgorsze zapycha sitka i przysparza wiele pracy przy doprowadzeniu sprzętu do stanu używalności. Ten sposób jak dla mnie odpada na 100%!!!
Podjęłam tę próbę i tak, syrop można przygotować w sokowniku! Przygotowanie syropu jest bardzo proste. Wystarczy umieścić pędy w garnku, przesypać je cukrem i poczekać, aż sok zrobi się sam. Trwa to troszkę dłużej niż w przypadku przygotowywania na przykład soku z malin, ale wynika to z tego, że pędy sosny nie są soczyste 😉 Syrop który, przygotujecie będzie bardzo klarowny i od razu jest pasteryzowany. Jest to zdecydowanie łatwiejszy i szybszy sposób pozyskania syropu, wystarczy, że poświęcicie godzinkę na jego przygotowanie. Zapas na zimę będzie gotowy od razu. W przypadku klasycznej metody trzeba poświęcić dużo więcej czasu i uwagi.
😋 Różnice w smaku?
Co do smaku syropu to różni się on od syropu przygotowanego klasycznym sposobem na zimno. Porównując jeden i drugi syrop stwierdzam, że klasyczna wersja jest jak dla mnie smaczniejsza. Choć zastanawiam się, czy powinno mieć to znaczenie? W sumie jest to naturalny lek więc smak to drugorzędna sprawa. Wierzę, że lecznicze właściwości syropu zachowane są w 100% w syropie z pierwszego przepisu, ale mam nadzieję, że ten dzisiejszy też ma ich mnóstwo, a temperatura nie zniszczyła tego, co w nim najcenniejsze! Na zdrowie!
🌲 Inne przepisy z pędów sosny
📖 Przepis
Syrop z pędów sosny II
🥘 Składniki
- 1 kg pędów sosny (powinny mieć długość między 9, a 12 cm długości)
- 1 kg cukru
Dodatkowo
- sokownik
- butelki lub słoiki z zakrętkami - wyparzone
🔪 Instrukcje
- Pędy sosny rozdrobnić, ja po prostu połamałam je na drobniejsze kawałki. Pędy ułożyć warstwowo w środkowej części garnka przesypując cukrem.
- Napełnić dolną część garnka wodą, postawić na nim pozostałe części garnka, przykryć pokrywką, postawić na ogień.
- Teraz pozostaje czekać, aż sok zbierze się w części garnka z rurką, to może potrwać około 45 minut, w razie potrzeby dolejcie wodę do dolnej części garnka.
- Gotowy sok zlać do szklanych butelek/ słoików, zakręcić. Po wystudzeniu butelki/słoiki przechowywać w chłodnym i ciemnym miejscu.
- Na zdrowie!
Monika napisał
Ja od lat przechowuję klasycznie przygotowany syrop w lodówce na najwyższej półce. Nie psuje się. W tym roku pędy sosny już trzeba zrywać bo urosły spore. Pozdrawiam
Anna napisał
To prawda pędy mimo ostatnich zimnych dni są już duże, więc to już na nie czas :). Jeśli chodzi o przechowywanie to ja osobiście przechowuję go w chłodnej spiżarni i to w wersji klasycznej (tylko taki robię) ale są osoby, które boją się zepsucia syropu więc wolą pasteryzować.
Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia
Sylwia napisał
Bzdura, robiłam sok (po ponad tygodniowym zasypaniu cukrem) w wyciskarce wolnoobrotowej i wcale nie jest gorzki, dzis wyciskalam pedy sosny ktore byly zalane alkoholem i tez nie ma goryczy. Tez sie nie "zapycha", super przechodzi. Moze warto zmienic wyciskarke:)
Anna napisał
Nie do końca jest to bzdura :). Pisałam o świeżych pędach wyciskanych przez wyciskarkę, a nie już po leżakowaniu w cukrze czy alkoholu. Świeże pędy są klejące, a ich świeży klejący sok zapycha wszystko w wyciskarce i nie jest to kwestia samego sprzętu, ten jest ok ;). Tak więc świeże pędy dają obrzydliwie gorzki syrop, proszę mi wierzyć lub spróbować przygotować go w maju.
Przyznaję, że nie spróbowałam wyciskać syropu, który był zasypany już cukrem, ten może być, tak jak Pani napisała bardzo dobry. Po przemacerowaniu w cukrze klejące olejki, które są w świeżych pędach, rozkładają się i z pewnością nie dają już goryczki i nie zapychają sprzętu.
Bardzo dziękuję za podzielenie się cennym doświadczeniem, mam nadzieję, że wiele osób z niego skorzysta 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Bożena napisał
Pani Aniu,
Ratunku!!!
Robilam pierwszy raz w życiu syrop x sosny i jest gorzki:(
Czy mogę go jeszcze uratować?
Czy przyczyna, to że pedy były w "lupince brązowej "?
Czy zbyt mało cukru?
Odcedzilam po 3 tygodniach.
Bożena
Anna napisał
Pani Bożenko, rozumem, że robiłam Pani syrop metodą klasyczną, czyli pędy były zasypane cukrem i odstawione, a następnie zlany syrop? Czy może metodą w sokowniku?
Przyczyna na pewno nie są brązowe łuski, syrop ma lekką goryczkę, ale tylko lekką, taka jego uroda. Ta goryczka też jest zdrowa, poprawia apetyt. Jeśli syrop jest bardzo gorzki to może sosny, z których zbierała Pani pędy, były opryskane jakąś chemią? Inną przyczyną dużej goryczy w syropie jest ich mechaniczne zmiażdżenie, tak jak wspominam to w powyższym przepisie. Jeśli zbyt mocno zmiażdżymy, przetrzemy czy wyciśniemy pędy, to one puszczą bardzo dużo tej goryczy.
Jeśli cukru dała Pani tyle, ile jest w przepisie, to nie ma sensu sypać dodatkowej porcji, to niewiele zmieni. Syrop, mimo, że jest gorzki, to ma w sobie wszystkie właściwości zdrowotne (pod warunkiem, że pędy niebyły pryskane), więc proszę traktować go jak lekarstwo, nie wszystkie lekarstwa są smaczne ;). Pozdrawiam serdecznie!
Bernard. napisał
Witam.
Pytanie .które trącił już ktoś .A co z utratą czegoś ,czegoś tam w trakcie wytwarzania w sokowniku, toż to ok 100 stopni ? para technologiczna jest wytwarzana.
Drugie;Jaka opinia jest co do długości pędów -stadium ich rozwoju gdy zamierzamy je zrywać:czy do momentu pojawienia się tej brązowej łuski czy obojętne. Bo gdy już te długie są to te łuski wnerwiają trochę przy wstępnej obróbce.
Pozdrawiam i zdrowia życzę bo o to nam przede wszystkim chodzi .Bo jak ktoś mądry rzecze: Nie trzeba za bardzo męczyć Pana Boga prośbami o zdrowie skoro jest ono w naszych rękach tzn.na talerzu i w szklance,kubku czy gdzie tam kto ma.
Anna napisał
Spróbuję odpowiedzieć na pierwsze pytanie.
Obróbka termiczna w każdym przypadku czy to w przypadku produkcji dżemów, soków czy innych przetworów, zabiera nam trochę cennych składników, ale coś za coś. W przypadku syropu z sosny niektórzy wybierają ten bezpieczny i szybki sposób przygotowania syropu, licząc się z niewielką utratą cennych składników, ale mają pewność, że gotowy produkt nie zepsuje się i przetrwa długi czas. Myślę, że nie ma się co martwić, bo ten syrop mimo obróbki termicznej będzie bardziej wartościowy i "mocniejszy" niż te oferowane w aptece!
W kwestii przygotowywania syropu ja preferuję syrop przygotowany metodą na zimno.
Te są najbardziej wartościowe. Tutaj jest link to syropie na cukrze, a tutaj na miodzie.
Najlepsze pędy do zrywania to takie od 8 do 12 cm, mogą być z tą denerwującą łuską, nie musimy specjalnie się jej pozbywać, podczas zrywania, przekładnia i cięcia sama odpada. Tym się nie przejmujemy. Ważniejsze jest, żeby nie zrywać zbyt małych pędów lub przerośniętych, które mają mało soku w sobie.
Dziękuję i również życzę zdrowia 🙂
Marta napisał
Pani Aniu - ślicznie dziękuję za tak dokładny przepis i wszystkie bezcenne uwagi w komentarzach. Dzięki nim udało mi się w tym roku - pierwszy raz w życiu - zrobić syrop z sosny. Ten klasyczny 🙂 Bałam się problemów z pleśnią, więc na drugi dzień do każdego ze słoja wlałam po 150ml spirytusu. Na wielki słój (taki 4,5l) to prawie niewyczuwalne a żadnej pleśni nie było.. Właśnie testujemy skuteczność syropu - synek zaczął kaszleć. A odcedzone pędy zalałam wódką 😉 Za kilka tygodni zobaczymy co z tego wyjdzie 😀
Anna napisał
Wspaniale, bardzo cieszę się, że syrop wyszedł tak jak należy! Jestem przekonana, że nalewka również będzie wspaniała, może spróbuje Pani zrobić nalewkę z dodatkiem pieprzu tak jak poleca Martee, wystarczy dodać całe ziarna pieprzu do macerującej się nalewki aby wzbogacić jej smak 🙂 Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia!
Tadeusz napisał
Pani Aniu .Dlaczego zasypane pędy pokryły się pleśnia?
Anna napisał
Dzień dobry to jest zawsze trudne pytanie, ale z doświadczenia innych osób zauważyłam, że najczęstszą przyczyną powstania pleśni jest;
Pozostawienie pędów słabo zasypanych cukrem i nieugniatanie ich, to jest ważne, żeby przez pierwsze dni po ułożeniu ich w słoju ugniatać, pędy pałką co przyspiesza wydzielanie soku, zanurzone pędy w syropie są bezpieczne. Wierzchnia warstwa pędów w słoju powinna być solidnie przysypana cukrem. Inną przyczyną jest zbyt szczelne zakręcenie słoika, nakrętka powinna być leciutko nałożona na słoik lub można też przykryć słoik np.ściereczką.
Zdarza się, że po wytworzeniu się syropu na wierchu pojawia się warstwa pyłku często mylona z pleśnią 😉
Mam nadzieję, że uda się je jeszcze uratować. Pozdrawiam serdecznie 🙂
maria kołodenna napisał
Ja warstwami układam w słoju , stoi aż wytworzy sok i zlewam do buteleczek . Przepis mojej Babci i ja też tak robię.
Anna napisał
To jest najlepszy przepis 🙂 Ja również najbardziej lubię ten klasyczny, tutaj jest przepis, pozdrawiam serdecznie!
Wiesław napisał
Widzę temat zakończony rok temu, ale mnie sprowokował, bo mam zupełnie inne zdanie, co do soku wyciskanego w wyciskarkach.
Wyciskam go już kilka lat taką ręczną wyciskarką aluminiową i jestem zadowolony.
Nie zabija sita, dzieci chętnie go piją, bo nie jest jakiś tam niesamowicie gorzki, sprzęt też aż tak nie jest trudny do umycia - więc nie rozumiem tego, cytuje "Zrobiłam próbę w wyciskarce ślimakowej i sokowirówce, pędy przeciśnięte w tego typu sprzętach, a właściwie sok pozyskany z nich jest niejadalny, obrzydliwie gorzki! Co najgorsze zapycha sitka i przysparza wiele pracy przy doprowadzeniu sprzętu do stanu używalności? Ten sposób odpada na 100%!!! "
A teraz plusy mojego wyrobu, z około 3kg pędów pozyskuje 1,5L soku, dodaje 1,5kg cukru po rozpuszczeniu się cukru wlewam do wyparzonych butelek, nie pasteryzuje i po roku stania w piwnicy jest OK.
Na stronie w podanym przepisie 1kg pędów + 1kg cukru, niezbyt dobry stosunek cukru do pędów, bo masę z pędów trzeba usunąć. a cukier napewno rozpuści się całkowicie.
Z mojej strony to by było tyle, dodatkowe plusy pozostawiam do przemyślenia czytelnikom.
Anna napisał
Dziękuję za te cenne wiadomości. Podejrzewam, że różnica w rodzaju sprzętu (wyciskarki) jest zasadnicza. Wyciskarka, w której Pan wyciska pędy sosny, jest znacznie łatwiejsza do wyczyszczenia niż taka wyciskarka elektryczna czy sokowirówka, sokowirówka i wyciskarka elektryczna ma bardzo drobne sitka, które proszę mi uwierzyć, zapychają się niesamowicie i mycie sprzętu jest bardzo trudne i czasochłonne. Maszynka ręczna ma sito o zdecydowanie większych oczkach, co z pewnością ułatwia mycie 🙂
Wyciśnięty sok (w elektrycznej wyciskarce) ze świeżych pędów był naprawdę bardzo gorzki, być może poddałam się zbyt szybko, bo pisze Pan, że po wyciśnięciu soku dodaje Pan cukier i pozostawia go na rok w ciemnym i chłodnym miejscu i po tym czasie jest OK. Być może po tym czasie leżakowania goryczka zanikłaby i w moim soku.
Jeśli chodzi o proporcje podane w przepisie, to one podane są dla soku pozyskiwanego w sokowniku, czyli podobne do tych, jakie stosowane są do syropu robionego tradycyjną metodą 🙂
Jeszcze raz dziękuję za informację, mam nadzieję, że ktoś, kto ma wyciskarkę taką, jakiej używa Pan do pozyskania soku, skorzysta z Pańskich porad 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
Wiesław napisał
Tak Pani Aniu tu się zgadzam to jest wyciskarka ręczna, z elektrycznej zrezygnowałem dość szybko bo słabo wyciskała. 🙂 Że rok w piwnicy stoi i jest OK - tu małe nieporozumienie chodziło mi że się nie psuje do roku czasu bo tak najdłużej u mnie leżakował, bez żadnej obróbki termicznej dla mnie to ważne, a zaczynam go spożywać zazwyczaj po pół roku od zrobienia bo wtedy zaczynają się kaszle itd. 🙂 Co do cukru rozumiem że są przepisy tradycyjne ile trzeba go dać i Pani tu taki podaje, ale ja i wiele innych osób zgodzą się z tym im miej cukru, a więcej soku tym lepiej.
Więc pracujemy dalej nad ulepszaniem soku z pędów sosny 🙂 może ktoś z czytających dołoży swoje dwa zdania 🙂
Miło mi pozdrawiam
Anna napisał
Zachęcił mnie Pan do spróbowania raz jeszcze z tą wyciskarką ale tym razem spróbuję wygnieść je w ręcznej zobaczę co wyjdzie 🙂
Zgadzam się z cukrem trzeba ostrożnie i im mniej go w naszej diecie tym lepiej!
Pozdrawiam 🙂
Wiesław napisał
Wyciskarka przed potopowa tak ja ją nazywam koszt około 60zł, do kręcenia trzeba męskiej ręki, nie idzie to łatwo, sprawdza się też bardzo dobrze do wyciskania soku z owoców aroni 🙂 Pędy sosny wyciskam na maksymalnym zgniocie, a aronie tu trzeba eksperymentować zgniot, bo można połamać maszynkę 🙂 Mam zrobione foto jak umie wygląda robota z sosną, jakby Panią to interesowało to proszę napisać, a ja podeśle na e_maila
Pozdrawiam
Anna napisał
Bardzo chętnie zobaczę wyciskarkę, w tamtym roku moja Mama kupiła sobie (najprawdopodobniej taką samą) wyciskania głównie do wyciskania pomidorów, więc jeśli to będzie taka sama jak Pańska, to pożyczę do Mamy i przekręcę trochę pędów 🙂 Pozdrawiam i czekam na zdjęcia!
Wiki napisał
Droga Pani Aniu!!!
Ale się uśmiałam! 😀
Jednak trochę "niedowiarek" z Pani! bo czytając komentarze pod Pani pierwszym przepisem na syrop z sosny przestrzegałam , że wyciskany jest pioruńsko gorzki.... ( komentarze Wiki z 3 i 8 maja 2016r) i nawet mi Pani podziękowała:
Anna says
9 maja 2016 at 15:02
Dziękuję podzielenie się cenneym doświadczeniem! Chyba najlepszym sposobem na syrop jest klasyczny „babciny” – zasypanie cukrem i pozyskanie w ten sposób cennych właściwości z pędów ? Pozdrawiam
Zapomniałam jedynie dodać o tym jak "cudownie" te pędy oblepiają żywicą urządzenia zastosowane do ich wyciskania... ja musiałam je domywać rozpuszczalnikiem....(sic!)
Ale cieszę się, że jest Pani taka dociekliwa i wszystko stara się sama przetestować zanim poleci Pani przepis na swoim blogu. To bardzo rzetelne podejście do czytelnika-odbiorcy!
Dlatego znów tu zajrzałam!
Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie! 🙂
Anna napisał
Witam:) Bardzo ważne są dla mnie wszelkie uwagi, komentarze i doświadczenia, a wszelkie "niecodzienne" sposoby np.przygotowania staram się sprawdzić na własnej skórze 😉 To doświadczenie przysporzyło mi niestety szorowania!!!! Jest to w końcu Sprawdzona Kuchnia 🙂
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Wiki napisał
☺ Tak przy okazji - jeśli mogę - chciałabym podzielić się całkiem praktycznym moim zdaniem sposobem na przechowywanie gotowego syropu z pędów sosny, który praktykuję z powodzeniem już kilka lat.
Otóż ja nie pasteryzuję syropu, źeby przy podgrzewaniu nic nie tracił i..... zwyczajnie wlewam do litrowych pojemników plastikowych i...
zamrażam! Co więcej! Nic tu nie trzeba porcjować, bo ten syrop nie twardnieje.
Mocno zamrożony w -18 stopni nie twardnieje jak woda "na kamień" , a jedynie robi się taki maziowaty. Nawet po miesiącach przechowywania w zamrażarce! Jeśli przy zamrażaniu pyłek i olejki znajdą się na górze pojemnika, to z łatwością to można wymieszać. Bierzemy ile chcemy bez otwierania zapasteryzowanych słoiczków. Jo codziennie wyciągam pojemnik, nabieram łyżkę syropu i reszta znów do zamrażarki.
Przyznam się, że stosuję syrop cały rok - codziennie dodaję go dziecku do jogurtu naturalnego, który słodzi i...
przy okazji świetnie czyści zatoki.
Polecam 🙂
Anna napisał
Łał! Świetny patent, kupuję 🙂 Taki sposób przechowywania powinien spodobać się tym, którzy obawiają się tego, że niepasteryzowany syrop mógłby się zepsuć 🙂